Jerzy Szyran OFMConv
Zanim powiesz sakramentalne TAK
Współczesne media lubują się w programach typu talk-show, gdzie grono dyskutantów pod przewodnictwem prowadzącego porusza ważkie problemy ogólnospołeczne. W jednym z tego typu programów twórcy rzekomo katolickiej strony randkowej z dumą zakomunikowali, że ich czteromiesięczna działalność zaowocowała już kilkoma zaręczynami, a jedna para ma już nawet wyznaczoną datę ślubu. Biorąc pod uwagę, że szkoła zawodowa, gdzie młody człowiek przysposabia się do zawodu tokarza czy ślusarza, poznając tajniki zawodu i maszyny, którą będzie obsługiwał, trwała trzy lata – poznanie drugiej osoby w ciągu czterech miesięcy jest imponującym rekordem.
Spróbujmy jednak po kolei poddać analizie psychologicznej i teologicznej okres popularnie zwany „chodzeniem”, którego głównym celem jest wzajemne poznanie się młodych i podjęcie życiowej decyzji o zawarciu związku małżeńskiego.
1. Zanim powiesz „kocham”
Każdy człowiek realizuje własną drogę życiową, odczytując w zaciszu swego serca skierowany do niego głos Boga: „Pójdź…”. Wbrew jednak obiegowym opiniom istnieją trzy formy realizacji powszechnego powołania do miłości: małżeństwo, stan życia konsekrowanego (kapłaństwo) i życie w celibacie, pozostając w świecie. Żadna z tych dróg nie jest pozbawiona swoich uroków i cieni. Jednakże polskie społeczeństwo ciągle dostrzega tylko dwie formy życia, nie zauważając zupełnie trzeciej, która także jest powołaniem człowieka do poświęcenie się wyższym sprawom, żyjąc jednocześnie w swoim środowisku. Wszystkim tym formom przyświeca wspólna idea: miłość ku Bogu i człowiekowi, która może być realizowana na trzech różnych drogach.
1.1. Spotkać bratnią duszę
W swoim nauczaniu K. Wojtyła bardzo mocno podkreśla, że miłość nie jest gotowym produktem, który człowiek otrzymuje wraz z przyjściem na świat. Każdy bowiem uczy się niemal całe życie trudnej sztuki kochania w sposób bezinteresowny, czyniąc dla drugiego człowieka dar z siebie.
Każdy młody człowiek obraca się w swoim środowisku rówieśniczym, w którym tworzy zgraną paczkę kolegów i koleżanek, gotowych do wspólnego spędzania wolnego czasu. Z tych grup po pewnym czasie mogą wyłonić się szczególne formy zaangażowania, opartego na wzajemnym zaufaniu i lojalności. Dwoje osób staje się serdecznymi przyjaciółmi, między którymi nie ma żadnych tajemnic ani zafałszowanej postawy, wynikającej z chęci ukrycia oczywistych wad, a ukazania siebie w jak najlepszym świetle.
Taka forma znajomości, która znacząco różni się od sympatii – jak podkreśla K. Wojtyła – brakiem poruszeń emocjonalnych, jest idealnym startem dla poważnej znajomości, ukierunkowanej z czasem na miłość i małżeństwo.
Współczesny świat oferuje młodemu człowiekowi bardzo duże pole manewru, gdzie może zapoznać kogoś interesującego. Stąd też tłumnie młodzi ludzie garną się do klubów, dyskotek i innych miejsc, gdzie można szybko i stosunkowo łatwo zapoznać chłopaka lub dziewczynę. Przesycona alkoholem, ekscytującą muzyką i nierzadko erotyzującym nastrojem dyskoteka sprzyja nawiązaniu znajomości. Czy jednak bywalcy takich miejsc mają coś więcej do zaoferowania poza chwilą przyjemności?
Bardzo popularnym „miejscem” spotkań jest Internet, gdzie wielu młodych poszukuje szczęścia w miłości. Jednak rozsądek podpowiada, że dzisiejsze czasy w swojej technicyzacji doszły już do takiej perfekcji, że zaspokajają niemal wszystkie zachcianki człowieka. Twórcy randkowych portali internetowych zapraszają do swoich witryn wszystkich, którzy w codziennym zabieganiu nie mają czasu spotkać „kogoś z wartościami”. Czy jednak w przyszłości znajdą ten czas dla rodziny, gdy pojawią się kłopoty i codzienne troski? Miłość wymaga czasu! W przeciwnym razie dojdziemy do paradoksu dzieci z probówek, miłości z Internetu, cyberprzesrzeni i wirtualnego życia – stechnicyzowanie wszystkiego w końcu zabije tę cywilizację.
Gdzie zatem szukać miłości? Miłość często czeka na ulicy, w sklepie, w sąsiednim rzędzie sali teatralnej, w grupie znajomych. Jednak nie chodzi o tani podryw, lecz o powrót do zapomnianego już etosu rycerskiego, kiedy młodzieniec zdobywał serce ukochanej walecznymi czynami. Dziś powinno przejawiać się to uprzejmością, taktem, gotowością niesienia pomocy i zaradzenia potrzebom drugiego człowieka. Ważnym atrybutem w zdobywaniu serca drugiej osoby jest umiejętność słuchania i wczuwania się w jej problemy, których – choć być może nie będziemy w stanie rozwiązać – przyniesiemy ulgę samą postawą słuchania. Miłość rodzi się z czynu, który jest wyrazem oddania siebie drugiemu człowiekowi. Zaczepienie dziewczyny i zaproponowanie jej „chodzenia” nie jest sposobem zdobycia miłości ani nawet zapoznania kogoś. Młodzi muszą odkryć, że chcą rozpocząć „bycie ze sobą” i razem przejść kolejne etapy wzajemnego poznawania się i odkrywania „kim jesteś”. Na to jednak potrzeba czasu, zabiegów i wyjścia ze skorupy własnego egoizmu.
1.2. Pierwsze kroki we dwoje
Przyjaźń bardzo często łagodnie, bez wielkich wyznań i gestów przechodzi w zakochanie, które jest bardzo istotnym etapem dojrzewania do miłości. Uczucie łączące dwoje ludzi sprawia, że patrzą oni na siebie idealistycznie i najchętniej wyłączają się z życia grupy rówieśniczej. Jednakże łącząca ich więź emocjonalna przynagla do odkrywania się przed sobą, powierzania sobie różnych sekretów. Dzielą się oni marzeniami, ale także opiniami na temat wiary, wizji przyszłego życia i planów. Ten etap domaga się jednak rewizji, której młodzi muszą dokonać we własnym zakresie i od więzi podszytej płonącym uczuciem i tęsknotą, przejść do więzi na poziomie ducha.
Na poziomie więzi duchowej młodzi jeszcze bardziej odkrywają przed sobą świat swoich poglądów. Ich relacja winna nabrać w tym czasie wymiaru wzajemnej odpowiedzialności za siebie i troski o szeroko rozumiane dobro drugiego człowieka. Poznając się, odkrywają przed sobą swój światopogląd, wizję moralności i miejsce Boga w życiu. Na tym poziomie dochodzi także do pierwszych wyznań miłosnych. Miłość bowiem jest bezinteresownym darem ofiarowanym drugiemu człowiekowi. Jednak, by ten dar mógł być rzeczywiście dany, człowiek musi siebie w pełni posiadać, czyli być wolnym od różnego rodzaju wad i zależności. Jeśli bowiem młodzi na jednym z poziomów wzajemnego odkrywania siebie, sięgną po doznania seksualne, pozostaną niewolnikami tej potężnej siły i nie będą już w stanie ogarnąć miłością całego człowieka. Pozostaną na poziomie ciała.
1.3. ABC miłości
Miłość jednocząca dwojga ludzi, zmierzających do małżeństwa winna być przede wszystkim ludzka (por. HV, 9) – obejmująca swoim zasięgiem całego człowieka – wszystkie jego pokłady, sfery i poziomy. Każda z tych części składowych domaga się właściwego dla siebie aktu miłości, czyli odpowiednio rozumianego dobra. Miłość dalej powinna być wierna i wyłączna, czyli wsparta zaproszeniem Boga do relacji dwojga, który jest źródłem i gwarantem ludzkiej miłości. Człowiek przyjmując sakrament małżeństwa, powierza Bogu swoje życie i wobec Niego dokonuje wyboru współmałżonka. Miłość powinna być także pełna. Winna zatem obejmować swoim zasięgiem wszystkie domeny codziennego życia, począwszy od wspólnoty stołu, poprzez wspólne decyzje i wspólne wychowanie potomstwa. W końcu miłość winna być płodna – otwarta na nowe życie, czyli nie ograniczona żadnymi środkami trwale czy też czasowo obezwładniającymi. Nauczanie Kościoła odnośnie odpowiedzialnego rodzicielstwa, wskazuje na rozumne kierowanie płodnością, dostosowując liczbę potomstwa do możliwości ekonomicznych, socjalnych i wychowawczych małżonków.
Miłość, jak już zostało wspomniane jest wyborem, którego człowiek dokonuje, poznawszy uprzednio drugą osobę. Analizując zatem różne „imiona” miłości można dokonać następującego zestawienia:
Wskaźniki miłości |
|
Brak miłości |
Miłość istnieje |
Kocham, bo jestem kochany.
Kocham, bo potrzebuję ciebie. Kocham ciebie, bo zaspokajasz moje braki. Bez ciebie nie mogę żyć. |
Jestem kochany, bo kocham. Kocham ciebie, bo jesteś. Kocham, niczego mi nie brakuje. Bez ciebie mogę żyć, ale pragnę wspólnoty z tobą. |
Jak widać z powyższego zestawienia miłość nie może być obciążona żadnymi warunkami, które zaprzeczałyby wolności i bezinteresowności wyboru.
1.4. Czułe gesty
Miłość łącząca dwojga młodych ludzi, wypowiada się na zewnątrz w różnych formach działań, począwszy od altruizmu, a na pocałunkach i czułych gestach skończywszy. Pocałunki i inne formy okazywania czułości, wskazujące drugiemu człowiekowi „jak bardzo jesteś dla mnie ważny”, muszą być adekwatne do poziomu więzi istniejącej pomiędzy młodymi. Pocałunek bowiem jest znakiem miłości i szafowanie nim wobec osób postronnych czy na samym początku znajomości, jest zafałszowaniem i spłyceniem jego symboliki. Pocałunek jest także darem, składanym drugiej osobie jako wyraz pewnej jedności, szacunku i bliskości. Jednak nie należy zapominać, że wszystkie czułe gesty winny służyć czystości i w żadnym wypadku nie mogą być formą zaspokojenia własnej pożądliwości. Gesty zatem, które pośrednio lub bezpośrednio stanowią zagrożenie dla czystości przedmałżeńskiej, powinny być zaniechane. Każdy pocałunek i czuły gest winien być postrzegany w podwójnym kluczu: symbol miłości i czysty dar. Taka symbolika skłania młodych do ćwiczenia się we wstrzemięźliwości, a jednocześnie nie pozbawia ich gestów, które stanowią integralną część ich wzajemnych relacji.
2. Okres narzeczeństwa
Dokonana weryfikacja pozwala z dużym prawdopodobieństwem określić, że zawarta relacja jest autentyczną miłością, wolną od złudzeń, mitów i zauroczenia. Czas bowiem przeznaczony na wzajemne odkrywanie siebie (według psychologów jest to okres 3-4 lat przed zaręczynami) został w pełni wykorzystany. Młodzi zatem podejmując decyzję o zawarciu zaręczyn, jeszcze raz winni zapytać; czy ten człowiek jest w stanie podołać obowiązkom płynącym z faktu bycia mężem/żoną i ojcem/matką.
2.1. Istotne cechy kandydata
Podejmując życiową decyzję, której konsekwencje młodzi będą nieść przez całe dorosłe życie warto, może poraź kolejny, zweryfikować następujące fakty:
v Wiek – maksymalna różnica wieku nie powinna przekraczać 10 lat. W polskiej tradycji jest przyjęte, że to mężczyzna powinien być starszy;
v Wykształcenie – dysproporcje w poziomie wykształcenia i inteligencji mogą znacząco wpływać na wspólne życie małżonków. Polska mentalność bardziej dopuszcza wyższy poziom wykształcenia mężczyzny;
v Zdrowie psychiczne i fizyczne – istnieją choroby i zaburzenia, które mogą ujemnie wpływać na harmonię życia małżeńskiego lub być zagrożeniem dla zdrowia dzieci i współmałżonka;
v Środowisko rodzinne i społeczne – należy pamiętać, że każdy człowiek niesie w swoim sercu i umyśle „spadek”, jaki zostawili mu rodzice, rówieśnicy i wszelkiego rodzaju subkultury;
v Umiejętności praktyczne, dbałość o dom, higienę, styl bycia w stosunku do własnego rodzeństwa i rodziców… itd. Te wszystkie elementy tworzą obraz przyszłego kandydata na męża/żonę.
v Minimum zabezpieczeń ekonomicznych – praca, własne środki utrzymania, skromne mieszkanie, by nie wchodzić wiecznie w konflikty z teściami i rodzicami.
Należy pamiętać, że ślub nie zmienia radykalnie człowieka – gbur pozostanie gburem, leniwiec nie zmieni z dnia na dzień swojego usposobienia, a człowiek źle odnoszący się do swoich bliskich, będzie tak samo traktował własną rodzinę.
Instytucja małżeństwa nie jest przywilejem czy formą spędzania życia, lecz odpowiedzialnością wobec drugiego człowieka i społeczeństwa. Zdrowie bowiem narodu w pierwszej mierze zależy od zdrowia rodzin, które ten naród tworzą. Stąd małżeństwo nie może być przystanią czy azylem dla nieudaczników życiowych. Tworzenie rodziny jest trudem, wymagającym poświęcenia wielu sił, czasu i miłości. Jeśli kogoś nie stać na gest ofiary, lepiej niech pomyśli o życiu w pojedynkę.
2.2. Ostatnia prosta do ołtarza
Ostatnie miesiące przed zawarciem sakramentalnego związku małżeńskiego są czasem wysiłku i intensywnych przygotowań. Jednak w wirze spraw materialnych nie można zapomnieć o duchowej stronie tego faktu. Małżeństwo bowiem jako instytucja bosko-ludzka wprowadza człowieka w nowy wymiar. Wzorując się bowiem na oblubieńczej miłości Chrystusa do Kościoła (por. Ef 5,21-33), małżonkowie podejmują zobowiązanie:
v Wierność – nierozerwalność małżeństwa wynika z faktu, że zawarte między małżonkami przymierze wobec Boga, wzoruje się na miłości Chrystusa do Kościoła. Chrystus bowiem pozostaje wierny swojej Oblubienicy aż po heroizm krzyża. Tylko bowiem w kontekście krzyża można pojąć nierozerwalność związku małżeńskiego, mimo zdrady, straconych nadziei i zawodów.
v Ofiara – Chrystus ukochał Kościół, swoją Oblubienicę, aż po szaleństwo krzyża, na którym dokonało się odkupienie człowieka. Krew, która obmyła grzeszny Kościół, jest symbolem całkowitego oddanie się Chrystusa swojej Kościołowi. Miłość zatem małżonków winna być zdolna do ponoszenia wszelkich ofiar.
v Płodna – w sakramencie chrztu Oblubienica-Kościół nieustannie rodzi nowych członków dla społeczności wierzących. Małżonkowie stają się źródłem płodności dla społeczeństwa, Kościoła i narodu.
Małżonkowie tworzą swoistą komunię osób (communio personarum). Człowiek już nie jest inny niż otaczający go świat (por. Rdz 2,18-24), lecz ma wokół siebie podobne sobie istoty i spośród nich wybiera sobie „pomoc”. Biorąc ją, czyni z siebie dla niej bezinteresowny dar, który sprawia, iż oboje wchodzą w swoistą relację, którą można określić mianem wspólnoty osób. Wzajemna miłość małżonków sprawia, że owo communio dąży do wspólnego celu, realizacji zadań postawionych przez Boga i wynikających z przymierza małżeńskiego. Z tej tajemnicy wynikają następujące idee:
v wyłączenie z tego wszystkiego, co powszechne i zwykłe;
v wyniesienie do sfery nadprzyrodzonej;
v podziw dla tego, co nadprzyrodzone;
Idee te pociągają ze sobą konsekwencje w życiu codziennym pary małżeńskiej:
v codzienność życia małżeńskiego: wszystkie czyny, gesty, rozmowy przestają być „ludzkie”, a zostają przepojone mocą z wysoka (por. Ga 2,20);
v małżonkowie pozostają we wzajemnym oczarowaniu sobą, czego nie odczuwali przed zawarciem związku;
v podstawą tej jedności jest miłość, jaką Chrystus obdarzył raz na zawsze swój Kościół.
Miłość małżonków ukazana jest więc jako przebóstwiony związek, oparty na miłości ofiarnej, wiernej i płodnej – takiej, jaką Chrystus darzy swoją Oblubienicę-Kościół.
3. Być singlem dzisiaj
A co z tymi, którzy nie spotkali swojej „połówki”? Czy ich życie jest niewypałem i muszą być skazani przez społeczeństwo na milczący ostracyzm? Dla wielu młodych ludzi samotność (brak chłopaka/dziewczyny) jest przerażająca. Z czasem obawa zaczyna przeradzać się w strach przed samotnym spędzeniem życia i byciem przez społeczeństwo traktowaną jako kobieta czy mężczyzna drugiej kategorii. Stąd też młoda dziewczyna rzuca się w ramiona pierwszego napotkanego chłopaka i gotowa jest na wszelkie poświęcenia, byle utrzymać go przy sobie. Współczesne młode pokolenie nie umie przeżywać tego rodzaju doświadczenia i nie dostrzega w nim Bożego powołania ani tym bardziej innego sposobu realizacji siebie.
3.1. Biblijne spojrzenie na samotność
Samotność w powszechnym rozumieniu jawi się jako stan odosobnienia, odrzucenia, brak towarzystwa, brak wspólnoty rodzinnej czy brak pomocy w potrzebie. Określenia te, ze swej natury negatywne, nie ukazują jednak w pełni prawdziwego wymiaru samotności. Istnieje bowiem pozytywny aspekt samotności, który charakteryzuje się takim stanem, w którym można zaspokoić własną potrzebę (właściwą dla każdej osoby ludzkiej) dysponowania czasem na bycie samemu. Niedostatek tego czasu może stanowić poważne zagrożenie dla rozwoju osobowego i dla jakości służby człowieka dla dobra wspólnego Samotność więc jawi się jako sytuacja człowieka pozbawionego chwilowo lub trwale możliwości korzystania z więzi z innymi ludźmi. Chociaż wydaje się, że człowiek praktycznie nigdy nie jest samotny, ponieważ ze wszystkimi ludźmi łączy go dar istnienia, to jednak aktualizacja tej więzi może być w jakiś sposób zachwiana, co pociąga za sobą negatywne odczucia.
Wielu zastanawiało się, dlaczego samotność jest tak trudna do zniesienia. Wśród podawanych hipotez dowodzono, że więzi poprawiają samopoczucie człowieka, zwiększa się możliwość samorealizacji, w duecie można liczyć na pomoc i podział obowiązków. Żadne z tych wyjaśnień nie oddaje w pełni głębi biblijnego rozumienia ani nie docenia faktu, że Biblia ma na uwadze nie punkt widzenia człowieka, lecz sposób patrzenia Boga, który decyduje czy: nie jest dobrze, żeby człowiek był sam (por. Rdz 2,18), czy też samotność będzie dla niego zbawienna.
3.2. Przeżywanie samotności
Przeżywanie samotności w wielu ludziach otworzyło nieznane im dotąd pokłady ich twórczej osobowości. Wielką pomocą w twórczym przeżywaniu samotności jest modlitwa do Boga, który zawsze jest obecny i czeka na każdego człowieka. Samotność daje możliwość odnalezienia Go w pełni i służenia Mu bez ograniczeń zawodowych czy rodzinnych, pozostając jednocześnie osobą świecką. We współczesnym świecie powstaje coraz więcej wspólnot, gromadzących w swoich szeregach świeckich celibatariuszy, którzy chcą swoje życie oddać na służbę Bogu i bliźniemu. Samotny kontakt z Bogiem przynosi wyciszenie i ułatwia uporządkowanie życia, co w efekcie daje niesamowitą głębię ducha.
Wielu w samotności odkrywa wartość służenia drugiemu człowiekowi, który bardziej potrzebuje ciepła i miłości. Do takich osób z pewnością należą dzieci opuszczone przez rodziców, których jedynym źródłem bliskości i namiastką matczynego ciepła jest wychowawczyni w domu dziecka. Drugą zaś grupą są chorzy, niejednokrotnie osamotnieni, pozbawieni opieki i środków do życia. Znalezienie dla nich czasu wymaga niejednokrotnie zrezygnowania z własnej rodziny, by dostrzec potrzebę bliźniego, żyjącego obok.
Spośród osób samotnie przemierzających życie, wielu odkrywa w sobie nieznane dotąd talenty, na które wcześniej nie mieli czasu. Samotność jest także doskonałą okazją do odkrywania siebie: swego wewnętrznego piękna i bogactwa, by nimi obdarzać innych.
Samotność jest niejednokrotnie świadomym wyborem wobec groźby życia w zakłamanym małżeństwie, gdzie nie ma miłości ani szacunku dla drugiej osoby, gdyż zawarty związek jest tylko „ratunkiem” przed staropanieństwem czy starokawakerstwem. Także dziecko nie może być wypełnieniem pustki w życiu osoby samotnej, ponieważ jest ono osobą mającą prawo do pełnej rodziny, nie zaś luksusowym przedmiotem samotnej pani. Niektórzy żyjący samotnie są dumni z tego, że dzięki samotności stali się ludźmi zaradnymi i odpornymi na brutalność współczesnego świata. Tak pisze o swojej samotności pewna kobieta: „Uważam, że osiągnęłam o wiele więcej niż niejedna żona przylepiona do boku swojego męża. Jestem twarda, zahartowana w samotnej walce z codziennymi problemami, mam silny charakter, umiem upomnieć się o swoje. To o wiele trudniejsze niż bycie szczęśliwą mężatką, ale ma się z tego powodu satysfakcję”.
Samotność być może nie jest najszczęśliwszą formą spędzania swojego życia, jednak nie można się jej bać i za wszelką cenę, nawet kosztem własnej godności, czystości i świętości życia, rzucać się w ramiona pierwszego napotkanego człowieka. Bóg jest ostatecznym planistą ludzkiego życia i powołuje ludzi do różnych zadań, stawiając ich we wspólnotach życia konsekrowanego, małżeńskich czy wspólnocie ludzkiej, jako osoby samotnie realizujące cel przez Niego wskazany. Swoją drogę człowiek odczytuje w sercu.
* * *
Małżeństwo, życie zakonne czy życie w pojedynkę. Wszystko wymaga dojrzałej decyzji, gdyż każda z form wiąże się z odpowiedzią człowieka na Boże wołanie „Pójdź…”. Każda z podjętych dróg życiowych jest realizacją miłości oraz służby Bogu i człowiekowi. Pozytywna odpowiedź, jakiej udzieli człowiek Bogu na Jego wezwanie będzie początkiem, nie tylko osobistego szczęścia jednostki, lecz przede wszystkim odpowiedzią na miłość, która jest wezwaniem do pracy na różnych „poletkach” niwy Pańskiej.